Genialna zwycięska passa Watry na swoim boisku dobiegła końca. Ciężko wytłumaczyć t± porażkę gdyż go¶cie nawet bramki nie potrafili strzelić. Decyduj±ca akcja miała miejsce w 23min meczu kiedy to Łojek zaskoczył kompletnie swojego bramkarza i ulokował piłkę we własnej bramce. Gospodarze jakby oniemieli ponieważ dawno nie zdarzyło się iż musieli odrabiać straty. Watra osi±gnęła ogromn± przewagę w posiadaniu piłki ale nie stwarzała żadnych klarownych sytuacji. Strzały A.Rabiańskiego, Maciasia i Remiasza nie stanowiły problemu dla golkipera przyjezdnych. Najlepsz± sytuację miał Janasik lecz minimalnie chybił.
W drugiej połowie go¶cie zastosowali taktykę podwójnych zasieków i ustawli się na swoim 20metrze w sile ok 6-7 chłopa, a pod koniec meczu - całej drużyny. Cel mieli jeden, utrzymać za wszelk± cenę korzystny wynik. Aczkolwiek gdyby Remiasz w sytuacji sam na sam nie posłał piłki Panu Bogu w okno, gdyby Kuchta zamiast podawać strzelał w korzystnej sytuacji, gdyby A.Rabiański lepiej pocelował z rzutu wolnego, gdyby Król wykorzystał dobre do¶rodkowanie z rzutu wolnego - wynik byłby zupełnie inny.Gdyby... Go¶cie sporadycznie przekraczali połowę boiska, a jak już to za spraw± ¶lepych wykopów przed siebie. Im bliżej końca tym lepsze sytuacje stwarzała Watra. W ostatniej minucie po błędzie bramkarza Orła, piłkę z lini bramkowej wybił obrońca. Jak pech to pech.
Po tym meczu nie można szukać usprawiedliwień, wszyscy byli zdrowi, gotowi do gry oraz sędzia bardzo dobrze prowadził zawody. Trzeba się nad tym zastanowić dłużej gdyż po przymusowej przerwie co¶ się ewidentnie zacieło w grze Białczan. Wnioski musz± być wyci±gnięte szybko gdyż za tydzień czeka nas trudny wyjazd do Podegrodzia