Górale sami skomplikowali sobie sytuacje na starcie rundy wiosennej przegrywając z głównym rywalem do awansu. Już w 5 minucie Watra straciła bramkę, która ustawiła przebieg meczu. Do bezpańskiej piłki na 7-8metrze dopadł Oleksy i strzałem z woleja umieścił futbolówkę w siatce. Pierwsze 25minut to chaos w szeregach Watry, mnóstwo strat i niedokładnych podań. Gdy już udało się złapać "swój" rytm brakowało wykończenia lub dokładnego ostatniego podania. Prosta gra gospodarzy polegała na jak najszybszym przemieszczeniu piłki pod pole karne rywali gdzie tam już czekali czołowi strzelcy klubu z Piwnicznej - Kubiela i Łukaszczyk. W drugiej odsłonie, od samego początku Ogniwo cofnęło się do obrony czego efektem było zwiększone posiadanie piłki przez Watrę. Niestety podwójne zasieki gospodarzy były bardzo skuteczne. Ogniwo stosowało bardzo twardą grę na pograniczu faul. Mimo to Watra miała 3 stuprocentowe sytuacje. Wpierw po błędzie bramkarza, który "wypluł" piłkę przed siebie Maciaś trafił z dobitką wprost w niego. Później drugi bombardier Remiasz miał sytuacje sam na sam lecz minimalnie chybił. W samej końcówce ten sam zawodnik mógł wyrównać strzałem głową lecz zabrakło siły i precyzji. Odnotować trzeba również główkę Janasika kiedy to futbolówka ostemplowała poprzeczkę. Ogniwo tak jak i w pierwszej połowie, ograniczało się do groźnych kontr. Więcej z gry miała Watra lecz to bramka stracona na początku była decydująca o losach meczu. Widać było brak Andrzeja Rabiańskiego w środku pola, który jest mózgiem zespołu. Ogniwo zastosowało banalnie prostą taktykę lecz bardzo skutecznie ją egzekwowało dzięki doświadczonym graczom. Jedynie grający na pozycji stopera, mający za sobą występy w Sandecji Nowy Sącz, R.Mikołajczak raził brakiem techniki i jakiejkolwiek kultury lecz każdy orientujący się w środowisku piłkarskim wie iż ten "zawodnik" nie umie niczego innego. Mecz na remis ze wskazaniem na Watrę lecz niestety nie wrażenie estetyczne ma w piłce decydujące znaczenie.
