Nie było to piękne widowisko, niewiele zatem stracili ci kibice, którzy nad emocje piłkarskie przedłożyli oglądanie telewizyjnej transmisji ze zwycięskiego meczu siatkarzy z Rosją. Goście nastawili się na zabezpieczenie tyłów i czekanie na okazję do wyprowadzenia kontry, miejscowi zaś - zmuszeni do stosowania ataku pozycyjnego - nie bardzo wiedzieli, w jaki sposób dobrać się rywalom do skóry. I choć przez większą część spotkania posiadali wyraźną optyczną przewagę, poczynali sobie zbyt wolno i przejrzyście, by zasłużyć na komplet punktów.
Z pierwszej połowy na odnotowanie zasługują ledwie cztery momenty. W 6 min rzut wolny z 25 m wykonywał Michalik, Truty nie miał jednak większych problemów z wyłapaniem futbolówki. W20 min kamionczanie ponownie rozpoczynali grę ze stojącej piłki. Michalik podał krótko do Hasiora, który z 16 m huknął w spojenie słupka z poprzeczką. W 40 min bardzo kontrowersyjną decyzję podjął sędzia zawodów, nie uznając gola zdobytego główką przez Filipa po dośrodkowaniu Ziobrowskiego. W opinii arbitra napastnik gospodarzy znajdował się na pozycji spalonej, a protesty gospodarzy nie zdały się na nic. Nie było już natomiast żadnych wątpliwości przy sytuacji tuż sprzed końca pierwszej połowy. Nowak zagrał wówczas do Chochli, a ten z 16 m po ziemi przymierzył tuż przy słupku.
Goście stracili zatem gola przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej części gry, zdobyli go natomiast niemal natychmiast po rozpoczęciu drugiej. W 47 min Teper minął dwóch obrońców Skalnika i strzałem z 16 m w dalszy róg kompletnie zaskoczył nieprzygotowanego do interwencji Kantora. Później przez przeszło kwadrans niewiele ciekawego działo się na murawie. Marazm przerwał dopiero w 65 min próbujący szczęścia uderzeniem z 12 m Ziobrowski, ale nie zdołał zaskoczyć Trutego. W 72 min w rolach głównych wystąpili dla odmiany Zubek i Kantor. Pierwszy z wymienionych technicznie kopnął futbolówkę z narożnika pola karnego, zaś drugi - sparował ją na rzut rożny. Jako ostatni na listę snajperów mógł wpisać się w 88 min Hasior, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu powstałym na przedpolu golkipera Warty, ale z 5 m posłał piłkę tuż obok słupka. Gospodarze do końca usiłowali zdobyć zwycięskiego gola, ale czynili to jak gdyby bez wiary w realizację swego celu i mądrze broniący się górale sięgnęli po punkt, będący celem ich wyprawy do Kamionki Wielkiej. Wynik nie krzywdzi żadnej z drużyn.
W meczu rywali o zbliżonych umiejętnościach należy wykorzystywać wszystkie dogodne sytuacje - mówił po meczu trener Skalnika Tadeusz Kantor. - Wiadomo było, że o zwycięstwie zadecydować może jedno trafienie. Goście postawili nam twarde warunki, a że skuteczność nie była dzisiaj naszą najsilniejszą stroną, zaś Watra wykorzystała właściwie jedyną golową szansę, mecz zakończył się remisem. W futbolu za samą przewagę punktów się nie dopisuje.