1' - Ustupski wpada w pole karne, mija Trutego i zamiast strzelać do pustej bramki dogrywa do tyłu gdzie już obrońcy Watry udanie interweniują 3' - Drąg strzela mocno z ostrego kąta ale efektowną paradą popisuje się Truty 4' - Kowalczyk z rzutu wolnego trafia w mur, piłka odbita rykoszetem spada minimalnie za bramkę Gawrona 36' - pierwszy celny strzał na bramkę oddany przez Remiasza lecz bramkarz Porońca skutecznie broni 40' - Szczypciak próbował zaskoczyć bramkarza Watry bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego jednak Truty po raz kolejny ratuje Białczan
Pierwsza połowa była koszmarna w wykonaniu Watry. Poroniec od samego początku narzucił swoje tempo gry i dzieki opanowaniu środka boiska gospodarze tego spotkania dyktowali warunki gry. Laik mógłby śmiało powiedzieć iż to Poroniec gra na czwartoligowym poziomie a Watra - środek okręgówki. Raz po raz suneły ataki na bramkę Trutego, który miał sporo pracy i "trzymał" wynik dla Watry.
58' - dobra sytuacja dla Watry. Strzał głową Remiasza z trudem broni Gawron 60' - Białczanie odzyskują wigor. Silny strzał Janasika z pierwszej piłki mija słupek 62' - konkretna odpowiedź Porońca. Drąg najwyżej wyskakuje do dośrodkowanej piłki i z 5 metrów strzela głową. Piłka po koźle ląduje minimalnie nad poprzeczką. Mecz zaczyna nabierać rumieńców. Po nudnej, dość jednostronnej pierwszej połowie, obie drużyny stwarzały dobre okazje pod bramką przeciwnika 67' - główka Szczypciaka minimalnie niecelna 71' - kontra Watry, Teper silnie strzela lecz wprost w bramkarza 79' - GOL. Kontra Porońca. Walczak do spółki z Chrobakiem rozklepują defensywę Watry i ten ostatni silnym strzałem zdobywa prowadzenie dla swojej drużyny Do końca spotkania Białczanie atakowali wszystkimi możliwymi siłami jednakże dobrze zoorganizowana defensywa poronian skutecznie rozbijała wszystkie ataki. Wygrała lepsza drużyna, która od samego początku chciała rozstrzygnąć rezultat na swoją korzyść. Wydaje się że Watra wszystkie siły straciła na meczu półfinałowym z Lubaniem Maniowy.
Dwa słowa o organizacji. Sama data 8 lipca jest śmieszna. Piłkarze są po sezonie, nie mogą prezentować najlepszej formy fizycznej. Najbardziej cierpią na tym widzowie. Finałowe widowisko było tego potwierdzeniem. Ranga Pucharu Podhala zdecydowanie spadła. 65lecie klubu Wierchy Rabka to niewątpliwie ważna okoliczność jednakże jeśli ktoś chce zorganizować finał to sam mecz powinien być meritum obchodów. Tymczasem piłkarze nie zdążyli na dobre odebrać medali a spiker już wywoływał strongmanów do pokazów. Jeden działacz był oddelegowany do informowania i obsługiwania dwóch drużyn. Nie mówiąc już o oprawie finału, której tak naprawdę nie było. Jeżeli sytuacja się powtórzy to niewykluczone jest iż najlepsze podhalańskie drużyny zwyczajnie 'odpuszczą' te rozgrywki. Tym bardziej że nagrody dla finalistów nie zachęcają do uczestniczenia w Pucharze Podhala.