2:2  Watra: Majerczyk – Drobnak , Zinyak, Plata, Kuchta – D. Duda, P. Duda, Rabiański , Gacek (80 Kalita) - Moraniec (78 T. Remiasz), Ł. Remiasz . Sandecja II: Grzegorczyk – Nowak, Ciężobka , Dyląg, Kołodziej – Szarek (79 Kantor), Kozak, Brdej, Nowakowski – Bukowy, Ryś (58 Szczęsny).
W sobotnich meczach rozgrywek grupy wschodniej IV ligi Watra Białka Tatrzańska zremisowała na swoim boisku 2:2 z rezerwami Sandecji Nowy Sącz, a KS Zakopane także przed własną publicznością pokonał zespół ze ścisłej czołówki tabeli Skalnika Kamionka Wielka.
W Białce Tatrzańskiej mecz lepiej zaczęli goście, którzy już w 6 min objęli prowadzenie. Ryś dosyć desperacko uderzył z okolic 20 metra i przy biernej postawie Majerczyka piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Bramkarz Watry zrehabilitował się w kolejnej akcji, broniąc strzał Bukowego. W 16 min pierwszą okazję mieli gospodarze, ale uderzenie Rabiańskiego było zbyt lekkie by zaskoczyć Grzegorczyka. W 22 min bramkarz Sandecji popisał się świetnym refleksem odbijając piłkę po strzale z 3 metrów Ł. Remiasza. W 29 min było już 1:1. Po rzucie rożnym piłka trafiła na 15 metr do Rabińskiego, a ten uderzył precyzyjnie w dalszy róg bramki. Zaraz po golu wyrównującym arbiter z powodu śnieżycy przerwał spotkanie. Wznowiono je po 15 minutach, ale warunki do gry znacznie się pogorszyły co momentalnie przełożyło się na spadek poziomu spotkania. Do przerwy gole już nie padły bo i okazji do ich zdobycia brakowało z obu stron.
Pierwsze minuty drugiej połowy to inicjatywa Watry i w 53 min przyszły tego efekty. Po szybkim kontrataku piłka trafiła na lewą stronę do Rabiańskiego, ten wrzucił ją w pole karne, a tam głową trącił ją Ł. Remiasz i znalazła się w siatce. Kolejne minuty to spokojna i w miarę rozsądna gra gospodarzy, którzy na niewiele pozwalali młodym piłkarzom Sandecji. W 75 min jednak fatalny w skutkach błąd popełnił Plata, który skiksował tuż przed własnym polem karnym, z czego skorzystał Bukowy, wygrywając pojedynek sam na sam z Majerczykiem i doprowadzając do remisu. Watra w ostatnich 10 minutach rzuciła się od ofensywy i była bliska zwycięstwa. W 80 min po główce Rabiańskiego piłka o centymetry minęła bramkę Sandecji, a w 86 min strzał po ziemi Kality Grzegorczyk instynktownie odbił nogą. - Kolejny raz na własne życzenie straciliśmy punkty na swoim boisku. Grając w roli gospodarza takie mecze musimy wygrywać. Boli to, że zwycięstwo straciliśmy po fatalnym indywidualnym błędzie. Inna sprawa, że znów nie potrafiliśmy wykorzystać wielu stworzonych przez siebie sytuacji. Nie chcę się tłumaczyć, ale też w jakimś stopniu wpływ na naszą postawę miały problemy kadrowe i stąd musieliśmy sporo eksperymentować – ocenił Kalita.
Autor: BURY_P
Komentarze:
Dodaj komentarz: (pola wymagane oznaczono gwiazką (*))
|