2:0 
Bramki:
1:0 Kuchta 58,
2:0 Ł. Remiasz 60.
Watra:
Majerczyk ŻK – Plata, Olbrycht, Łojek, Kuchta – T. Remiasz (72
Chorążak), Drobnak, Kalita, P. Duda ŻK (89 Bochnak) – Moraniec, Ł.
Remiasz (75 Rabiański ŻK)
Podhale: Antolak –
Augustyn (55 Dudek), Urbański, Gąsiorek ŻK, Bobak (72 Mroszczak),
Komorek – Misiura (55 Lichacz), Gogola, Hałgas ŻK (84 Krzystyniak) –
Czubin, Świerzbiński.
Sędziował: Tomasz Jabłoński z Kluszkowiec.
Widzów: 300
Lider rozgrywek grupy wschodniej IV ligi NKP Podhale Nowy
Targ uległ 0:2 w wyjazdowym derbowym spotkaniu z Watrą Białka
Tatrzańska. Tym samym nowotarżanie nie wykorzystali okazji do tego aby
odskoczyć w tabeli goniącej ją Barciczance Barcice, która dzień
wcześniej zremisowała swoje spotkanie z Sokołem Borzęcin.
Pierwsza połowa meczu w Białce
Tatrzańskiej wyrównana. Żadnej z drużyn jakoś specjalnie nie udało się
przejąć na dłużej inicjatywy. Gra toczyła się głównie w strefie
środkowej. Brakowało z obu stron klarownych sytuacji bramkowych.
Najbliżej zdobycia gola był w 28 min obrońca Podhala Marcin Bobak, który
jednak fatalnie spudłował głową z pięciu metrów.
O wiele ciekawiej było po zmianie stron.
Od początku drugiej połowy mocno zaatakowali nowotarżanie i już w 46
min mogli pokusić się o bramkę. Najpierw po centrze w pole karne Bobaka,
piłkę tuż przed linią bramkową zatrzymał Paweł Łojek, a po dobitce
Sebastiana Świerzbińskiego futbolówkę zmierzającą do bramki w ostatnim
momencie odbił Andrzej Olbrycht. W 52 min po błędzie obrońców Watry,
piłkę na 20 metrze przejął Rafał Komorek, uderzył mocno, ale minimalnie
niecelnie. W 57 min groźnie było po drugiej stronie boiska, za sprawą
strzału Tomasza Remiasza, który sprawił spore problemy Grzegorzowi
Antolakowi. Dwie minuty później Watra objęła prowadzenie. Kapitalnym
uderzeniem spod linii autowej w przeciwległy róg bramki popisał się
Rafał Kuchta. Minęły kolejne dwie minuty i gospodarze prowadzili już
2:0. Mirosław Kalita dopadł do piłki na lewej stronie, z
zegarmistrzowską wręcz precyzją dograł w pole karne, a tam efektowną
główką popisał się Łukasz Remiasz.
Podhale ruszyło do ofensywy. W 66 min po
raz kolejny precyzji przy uderzeniu zabrakło Komorkowi. W 85 min Michał
Czubin główkował z trzech metrów i piłką po koźle przeleciała nad
poprzeczką. W 87 min po błędzie Antolaka, Andrzej Rabiański spudłował
mając przed sobą pustą bramkę. Kilka sekund później Krystian Dudek w
sytuacji sam na sam z Krystianem Majerczykiem też nie trafił w bramkę,
podobnie jak w 90 min Komorek.
- Przed meczem przeglądając Internet napotkałem się na tytuł „Lider
poległ w Białce". Na odprawie przedmeczowej powiedziałem chłopakom, że
marzy mi się aby taki sam tytuł znalazł się na naszej stronie klubowej. I
to nam się udało. Piłkarsko może wyglądaliśmy gorzej, ale za to wydaje
mi się byliśmy bardziej zdeterminowani. Graliśmy bardzo solidnie w
defensywie. Przede wszystkim cierpliwie i konsekwentnie, a i dopisało
nam szczęście – ocenił Kalita.
- Stała się rzecz fatalna dla nas. Goniące nas w tabeli drużyny
podały nam że tak powiem rękę, tracąc punkty, a myśmy tego nie
wykorzystali. Nie można wygrać meczu przy takie indolencji strzeleckiej
jaką po raz kolejny zaprezentowaliśmy. Ja rozumiem, że Białka Tatrzańska
to trudny teren, ze grają tutaj zawodnicy o twardym charakterze, ale
nie możemy w tym szukać usprawiedliwienia. Stworzyliśmy sobie na tyle
sytuacji w tym spotkaniu, że nawet przy wyniku 0:2 mogliśmy jeszcze
przynajmniej to spotkanie zremisować. To ostatni moment sezonu. Żadne
nerwowe ruchy tutaj nie pomogą. Musimy zakasać rękawy, zmobilizować się
maksymalnie i wygrać trzy następne mecze, które bez patrzenia na innych,
dadzą nam ten upragniony awans – przyznał szkoleniowiec Podhala, Marek Żołądź.
źródło:podhaleregion.pl
zdjęcia: M.Zubek