Grupy młodzieżowe
  • Juniorzy młodsi
  • Młodzicy
  • Orliki
  • Liga w sieci


    (28.06.2013, 01:31)

    Jakie to uczucie być Mistrzem Polski? 


    - Bardzo wyjątkowe. Klubowe mistrzostwo
    Polski jest dużym sukcesem i zawsze „smakuje" wyjątkowo. Po cichu
    liczyliśmy na to, że możemy dużo osiągnąć w tym roku. Już gdy zaczynała
    się runda makroregionu, każdy sobie ustalał jakieś cele i wspólnie
    dążyliśmy do tego aby je osiągnąć. Mało kto na nas stawiał. W końcu dużo
    się mówi o tym ze w Wiśle nie pracuje się dobrze z młodzieżą.
    Pokazaliśmy jednak wszystkim, że młodzież w tym klubie jest, co więcej
    potrafi grać w piłkę i to z całkiem niezłymi efektami.


    W Twoim przypadku nie było to pierwsze mistrzostwo Polski...


    - Zgadza się. Dwukrotnie sięgałem po
    złote medale grając w Kadrze Małopolski. To były Oficjalne Mistrzostwa
    Polski kadr wojewódzki. Do tego dołożyłem też medal srebrny.


    Na klubowe mistrzostwo pracuje się cały sezon. Jak wyglądały te ostatnie kilka miesięcy?


    - Przez większą część sezonu
    występowałem w juniorach starszych. Na jesień rozegrałem w roczniku
    juniora młodszego tylko kilka spotkań. W "starszych" nie udało się nam
    zdobyć awansu. Brakło nam bodajże dwóch punktów. Z tego względu na
    wiosnę mogliśmy już wspomagać juniorów młodszych w rozgrywkach
    makroregionu. Niestety pod koniec rundy nabawiłem się kontuzji mięśnia i
    musiałem odpuścić kilka ostatnich spotkań. Treningi wznowiłem dopiero
    na tydzień przed mistrzostwami. Czasu na przygotowanie było nie wiele.
    Tak naprawdę do turnieju wszedłem z marszu.


    W turnieju finałowym byłeś
    jednak pewniakiem w składzie Wisły. We wszystkich meczach wystąpiłeś w
    pełnym wymiarze czasowym. Czym zaskarbiłeś sobie zaufanie trenera Jacka
    Matyi?


    - Nie nazwałbym siebie pewniakiem. Na tą
    chwilę porostu prezentowałem się najlepiej i dlatego dostałem szansę od
    trenera. Chociaż w moim odczuciu forma nie była do końca dobra. Na
    pewno w jakimś stopniu miała na to wpływ kontuzja. Nie chodzi to o
    sprawy fizyczne, ale bardziej o psychikę. Nie szukam jednak wytłumaczeń.
    Po prostu wiem, że stać mnie na więcej. A to, że dostałem kredyt
    zaufania od trenera, to przede wszystkim bodziec dla mnie do dalszej
    pracy nad sobą. Zresztą trener Matyja sam miał sporo uwago co do mojej
    gry, kilka razy mi się oberwało, ale ja wiem, że to dla mojego dobra. W
    przyszłości chciałbym unikać błędów, które mi się przytrafiały chociażby
    w meczach finałowych. Wiadomo, nikt nie jest idealny, ale trzeba z
    siebie dawać maksimum i przynajmniej starać się zbliżyć do ideału.


    W turnieju finałowym losy
    mistrzostwa rozstrzygnęły się w ostatnim meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Wam
    wystarczał do złota remis i właśnie takim wynikiem zakończyło się to
    spotkanie..


    - Mówiliśmy sobie w szatni, że ten mecz
    jest jak każdy inny. Po prostu ostatni mecz sezonu i ostatni nasz
    wspólny w tym roczniku. Nikt nie musiał się za bardzo motywować, każdy
    wiedział o co gramy i jaka jest stawka. Chcieliśmy dać z siebie wszystko
    i pokazać swoje umiejętności i charakter. Wiedzieliśmy na co nas stać i
    na co stać naszych rywali. Mieliśmy ich rozpracowanych . To nam
    pomogło. Zawisza to był niewątpliwie ciężki rywal, jak dla mnie
    najmocniejszy w tej grupie. Były momenty przestoju w grze naszej, oni
    fizycznie bardzo mocni, jednak piłkarsko myślę, że to my byliśmy lepszą
    drużyną. Z przebiegu meczu remis sprawiedliwy, chociaż nam dający więcej
    w całym rozrachunku


    Cofnijmy się w czasie. Twoja droga do Wisły wiodła przez grę w innym krakowskim klubie, Hutniku...


    - Jeszcze będąc zawodnikiem Watry,
    dostałem się do kadry wojewódzkiej. Postanowiłem wraz z rodzicami,
    którym bardzo dużo zawdzięczam, że przeniosę się do Krakowa, aby tam się
    dalej rozwijać i podnosić swoje umiejętności. Dostałem się do szkoły
    Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Młodzieży w Nowej Hucie. Trzeba było
    zmienić klub. Trafiłem więc do Hutnika, co było dobrą opcją jak na tamtą
    chwilę, chociaż możliwości było wiele. Dużo zawdzięczam temu klubowi,
    który przechodził wtedy ciężkie chwile. Dzięki ograniu w tej drużynie na
    stałe zadomowiłem się w kadrze wojewódzkiej, co zaowocowało w
    późniejszym czasie powołaniem na konsultacje kadry Polski. Często sobie
    wspominam początki w nowej szkole. Nie jest łatwo w wieku 13 lat
    przenieść się do dużego miasta, daleko od domu i od razu przyzwyczaić
    się do nowych ludzi miejsc i zachowań. Było ciężko, ale pokonałem strach
    i ambicje nie pozwoliły mi się poddać już na tym etapie. Na pewno wpływ
    na aklimatyzację miał fakt, że do szkoły poszedłem wspólnie z moim
    kolegą z Watry Tomkiem Gorylem, a też to że znałem kilku chłopaków z
    obozów i występów w kadrze małopolski. Propozycja z Wisły pojawiła się
    po ubiegłorocznych Mistrzostwach Polski. Długo się nie zastanawiałem.


    Wiążesz swoją przyszłość z
    „Biała Gwiazdą"? Wiek juniora młodszego to już ten etap, ze powoli
    trzeba myśleć o dorosłej piłce, a ostatnimi czasy polityka Wisły wcale
    jest ukierunkowana na dawanie szans swoim młodym zawodnikom...


    - Mam kontrakt z Wisłą jeszcze przez
    najbliższy rok, więc dopóki mnie kontrakt obowiązuje skupiam się na
    występach w tym klubie. Nie podpalam się, powoli stawiam kroki, sam
    muszę zapracować na to by w tym klubie wiązano ze mną jakieś nadzieję na
    przyszłość. Zobaczymy jak będzie, nie wybiegam za daleko w przyszłość,
    żyję tym co jest i co Bóg nam daję. Chce przede wszystkim podnosić swoje
    umiejętności, a w Wiśle mam ku temu dobre warunki, dobrych trenerów i
    kolegów o wysokich umiejętnościach, co dobrze wpływa na jakość
    treningów. Cieszę się z tego co osiągnąłem i gdzie jestem, ale nie
    spoczywam na laurach, dużo jeszcze przede mną i wiele w moich nogach.
    Zobaczymy jak będzie, jestem dobrej myśli.


    Piłka to był Twój świadomy
    wybór, czy bardziej wola rodziców wynikająca poniekąd z tradycji
    piłkarskich jakie są w Białce od lat?


    - Od małego dziecka kochałem piłkę, nie
    było dnia bym za nią nie biegał po boisku, do tego tradycje rodzinne tak
    mnie nakierowały. Tata też grał w piłkę i był wieloletnim prezesem
    Watry. Zresztą sport mam we krwi. Mama, siostra – każdy z mojej rodziny w
    jakimś stopniu był związany ze sportem.


    Wybiegając daleko w przyszłość. To najskrytsze marzenie...


    - Różne są marzenia, w dzieciństwie to
    było grać jak Zidane czy Figo teraz zderzając się z rzeczywistością te
    marzenia są całkiem inne. Tak jak wspominałem nie lubię wybiegać za
    daleko w przyszłość, ale mam marzenie by grać na wysokim poziomie w
    swojej karierze nie istotne w jakim klubie, ważne by być zadowolony z
    siebie i z tego co się robi, tak by na starość mieć co wspominać swoim
    wnukom i być dumnym z kariery.


    Rozmawiał Maciej Zubek


    Fot. Mateusz Leśniowski/sportowepodhale.pl

    źródło: podhaleregion.pl

    link do strony: Kuba

    Autor: Silas

    Komentarze:

    Dodaj komentarz: (pola wymagane oznaczono gwiazką (*))

    Nick*:
    E-mail:
    Tytuł*:
    Treść*:

    Przepisz kod z obrazka:


    © 2003-2024 Watra.Białka.net